24 października, po kilku miesięcznej przerwie, „szczytowcy” wreszcie powrócili na górski szlak, pierwszą po wakacjach wyprawą oficjalnie otwierając sezon jesienno-zimowy. Dziesięcioosobowa grupa śmiałków tym razem forsowała „Japońską Drogę”, jedną z najbardziej malowniczych tras w ałmatyńskich górach. Pokrzepieni kwaśno-słodkimi owocami tarniny (wedle tutejszej terminologii: berberysu), porastającej podnóże gór, dzielni piechurzy pokonali liczące 1500 stopni schody (1200 m), po czym przebyli około 15 km trasę w ciągu 5 godzin.
Po drodze rozpościerał się wspaniały widok na panoramę Ałmatów oraz – przede wszystkim! – lśniące w słońcu pobliskie szczyty: „Pik Sowietów”, „Mołodiożnyj Pik”, „Titow” i inne przywodzące pamięć zamierzchłych już czasów. Towarzyszył wędrowcom nie tylko duch historii („Japońska Trasa” to nomen omen pamiątka po II wojnie światowej – japońskich jeńcach wojennych, którzy ją budowali), ale także pasja zgłębiania tajemnic mijanych po drodze roślin i minerałów. Dzięki niezawodnemu polihistorowi – panu Wiktorowi, „szczytowcy” poznali niektóre gatunki flory (np. niebezpieczną cykutę, pożywny majeranek, czy aromatyczną „ziziforę”), która częściowo, jak informują umieszczone na trasie tablice, została posadzona na skalistym stromym stoku Wielkiej Ałmatynki przez Japończyków.
Piotr Boroń, zdjęcia uczestników wyprawy